czwartek, 28 września 2017

The Lost City of Z (Zaginione miasto Z), reż. James Gray

The Lost City of Z (Zaginione miasto Z), reż. James Gray

W czasach kina akcji wydawać by się mogło, że formuła filmu przygodowego nie ma już racji bytu. Pozornie jedyna różnica między nimi polega na tym, że kino akcji jest tym samym, co kino przygodowe, tylko więcej się dzieje. Dodatkowo sprawę gmatwa fakt, że najlepiej pamięta się nieudane filmy przygodowe o eksploracji Afryki lub serię Winnetou. I już po sprawie?
Otóż nie. Mamy tu nawiązanie do najlepszych wzorców trzech nurtów: kina biograficznego, przygodowego i podróżniczego. Schyłek epoki wielkich odkryć, obsesja likwidacji białych plam na mapach, fascynacja egzotyczną przyrodą, nieprawdopodobna determinacja podróżników - wielu z nich zginęło, co nie powstrzymywało kolejnych. Do tego ciekawa historia rodzinna i doskonałe tło społeczne. 
Klasyką tego rodzaju obrazów jest fascynacja, z jaką kamera śledzi przyrodę i autochtonów. Oczywiście jest to montażowo znacznie doskonalsze niż w produkcjach (już właściwie zabytkowych) w rodzaju Mogambo. Znajdziemy też realistyczny obraz kolonizacji, ale jednocześnie bez fascynacji, chwilami nawet krytyczny (w przeciwieństwie do produkcji z połowy ubiegłego wieku). Jednak wspomniana "zafascynowana kamera" jest wciąż obecna. Dziedzictwem lat 70. są krótkie sceny "tripu", doskonale umiejscowione w naturalnym biegu opowieści. Psychodeliczno-sentymentalny odcień, pozornie trudny do sklejenia z tych dwóch elementów, utrzymuje się przez całą końcówkę i doskonale domyka historię.
Piękne zdjęcia i dbałość o szczegóły scenografii dopełniają ten znakomity film. Zdecydowanie wart polecenia.

7/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz