piątek, 21 lipca 2017

The Fits (Drwawki), reż. Anna Rose Holmer

The Fits (Drwawki), reż. Anna Rose Holmer

Zaczyna się ten przedziwny film jak przeciętny sportowy obraz. Dziewczynka ćwiczy kickboxing, potem odkrywa świat tańca i zaczyna zmieniać plany. Za chwilę jednak w dość jasny sposób świat walki i świat tańca zostają zidentyfikowane z pierwiastkiem męskim i żeńskim. Warto dodać, że wszystkie postacie filmu są czarne.
Jeszcze w tym momencie mamy prawo myśleć o zwykłej, choć pogłębionej analizie społecznej. Po chwili jednak to, co uznaliśmy za objawy ciąży, okazuje się pierwiastkiem mistycznym. Od tego momentu nabrałem poczucia (i nadziei), że trafiłem na dzieło sporego kalibru.
To, co spotyka te kobiety jest „przypadłością”, ale tylko według nowoczesnej medycyny może być chorobą. Według bardziej tradycyjnych, czy wręcz pierwotnych interpretacji, może to być rodzaj boskiego światła, które je nawiedza i do którego nie mają dostępu mężczyźni – nie cierpiący na podobne objawy.
Świat męski jest tu racjonalny, najzupełniej przejrzysty, zrozumiały medycznie, oświecony. Świat kobiecy – mitologiczny, średniowieczny. To konflikt Naphty i Settembriniego rozbity na płci.
Scena zakładania i zdejmowania kolczyków ostatecznie przesądza o przyjęciu/ nie przyjęciu społecznej roli kobiety. Tych sygnałów jest znacznie więcej, trudno wymienić je wszystkie, bo musiałbym napisać trzykrotnie obszerniejszy tekst.
„Gdzie masz kolczyki?” - „Były zakażone”.
W końcu – dowiadujemy się, że to rodzaj inicjacji. Takiej inicjacji, której sensu te kobiety nie znają, ale przyjmują ją, a nawet bywają z niej dumne.
To jednak nie wszystko, bo są walory realizacyjne – niezwykle oszczędne i trafne korzystanie z muzyki, operowanie rzeczywistością pozakadrową, wspaniałe aktorstwo. Główna bohaterka jest nie tylko niesamowicie sprawna fizycznie, umie też doskonale odegrać nieudolność, kulejącą choreografię, wszystkie etapy nauki tańca. Nie wygląda na więcej niż 13 lat.
Wyładowanie symboliką jest aż do przesytu. Pusty basen sam w sobie wymagałby oddzielnego tekstu. Długie spojrzenie w niebo po wcześniejszych trzech sekwencjach pozwoliłoby nawet zinterpretować oś filmu jako męskie i kobiece doznanie orgazmu. A główna bohaterka z natury swojej roli jest poza tym. Nawet nie poza, a ponad. 

7/10 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz