Trumbo, reż. Jay Roach
Film poniekąd symetryczny do Ave
Cezar, oba pokazują jak
wyglądał amerykański komunizm – naiwny, nieco wręcz irytujący,
w sumie mało szkodliwy, ale też nieakceptowalny. Pokazuje też
drugą stronę, specyficzny amerykański PiS, tępo zwalczający
wszystko, co wydaje się podejrzane. Tępo i fanatycznie. Kawał
historii Ameryki, takiej, którą warto znać i z którą Ameryka
próbuje sobie radzić, zinterpretować ją.
Ale
jest to też historia o człowieku, którzy może naiwnie, ale w
dobrych intencjach wierzył w ten komunizm. I który był wspaniałym
scenarzystą, bo poza wszystkim – jest to jeszcze jeden film o
kinie. Fragmenty poświęcone kulisom tworzenia Rzymskich
wakacji są z całą pewnością
świadomie zrobione pod sentymenty widza i ogląda się je z
rozdziwaioną gębą, o ile oczywiście ta historia kogoś
interesuje.
Jest
to w końcu film rewelacyjnie zrobiony aktorsko. Ci, którzy grali
Kirka Douglasa czy Johna Wayne'a byli po prostu świetni w tym co
robili
Dobre kino. I daje do myślenia.
Dobre kino. I daje do myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz