piątek, 9 grudnia 2016

Morgan, reż. Luke Scott

Morgan, reż. Luke Scott

Film niejednoznaczny. Zainteresował mnie z powodu teorii tranhumanistycznych, jednak w kluczowym momencie, podczas wyjaśniania mechanizmu tworzenia post-człowieka, pada zdanie „jak czarodziejską różdżką”. I to rozwala potencjalnie ciekawą warstwę teoretyczną. Reszta jest filozofią i co gorsza – nie wiadomo jaką.
Niby coś o rozterkach – co jest żywą istotą, a co nie jest. Ale temat nie jest porządnie ruszony. Niby coś o bezwzględności korporacji, ale to jakby tylko tak na marginesie. Niby coś o słabości człowieka wobec post-człowieka, ale to tylko dla ubarwienia (realizm i konsekwencja scenariusza chwilami naprawdę denerwują głupotą). Jest też feminizm w najgłupszej postaci – czyli prymitywne odwrócenie ról, dostajemy świat rządzony przez kobiety. Ostatecznie nie wiem o czym to było (co nie znaczy, że nie zrozumiałem fabuły). Trochę o wszystkim i bez celu.

5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz