piątek, 2 września 2016

Michiel de Ruyter (Admirał), reż. Roel Reiné

Michiel de Ruyter (Admirał), reż. Roel Reiné

To, co wiem o historii Holandii, to ułamek tego, co trzeba wiedzieć, żeby rozliczyć opisywany film z jego uczciwości historycznej. Mamy tu jednak przykład kina historyczno-propagandowego, czyli esencję kina. Holendrzy próbują robić to co Amerykanie. Wychodzi im średnio, ale za same dobre intencje i wielkie starania należy się plus. Gdyby to był polski film, pewnie bym narzekał, że gniot, ale obcy łatwiej znieść...
W takim razie zacznę od wad. Film, jak wiele innych podobnych, epickich historii obejmujących wieloletnie epopeje, przypomina skrót najważniejszych węzłowych wydarzeń, a nie pełnokrwistą historię. Lepiej sprawdziłby się jako serial. W wersji pełnometrażowej przypomina skrót serialu.
Holenderskie kino hollywoodzkie to jednak nie jest kino hollywoodzkie. Za dużo zwolnionych zdjęć, mało angażująca prywatność bohaterów, plastikowe efekty specjalne, „spis treści” zamiast fabuły, można by to mnożyć. Na przykład „Bitwa czterodniowa” trwa kilka minut i wygląda, jakby była relacją z półgodzinnego starcia. A jednak w najlepszych momentach bitew morskich jest to naprawdę nieźle poprowadzony wątek i chwilami zupełnie serio poruszający. Ciekawie też ogląda się inscenizacje taktyki poszczególnych flot, choć zbyt często widać, że jest to komputerowa „gra w statki”.
Zdjęcia celowo stylizowane na holenderskie malarstwo z epoki.
Film odpowiada także (lub próbuje odpowiadać) na pytanie skąd się wzięła taka formacja jak piechota morska (będę wdzięczny za info, czy to nie nadużycie). Cały obraz jest pochwałą demokracji i egalitarności, w czym do dziś Holandia przoduje (choć czasem z przerażającym skutkiem).
Niewiele mam do zaoferowania więcej niż ta krótka relacja. Najistotniejszym walorem wydaje się sprowokowanie widza do spotkania z historią Niderlandów i – znowu – chciałbym więcej polskich filmów, zrealizowanych co najmniej z takim rozmachem, które pokazałyby tutejsze uwikłania. Tyle że musiałby by być to co najmniej średnie filmy, którym da się jeden dodatkowy punkt za ambicję i egzotyczny wymiar.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz