środa, 8 czerwca 2016

Wazir, reż. Bejoy Nambiar

Wazir, reż. Bejoy Nambiar

No i kolejny przykład zdrowego kompromisu między przyzwyczajeniami widza (standardy amerykańskie), a niepowtarzalnym charakterem lokalnej kinematografii bollywoodzkiej. Są więc piosenki i jest melodramat i są tańce, ale wszystko to wkomponowane w fabułę. Na tyle dobrze wkomponowane, że trudno jest przewijać te momenty, bo zwykle w tym czasie dzieje się też coś istotnego.
Schemat też jest niezły. Początek to zbrodnia mafii. Samotny mściciel szuka zabójców córki. Znajduje, zabija. Większość takich fabuł właśnie w tym momencie się kończy, ale my mamy dopiero początek filmu, więc o co chodzi? Chodzi o hinduskiego szachistę (mają tam geniuszy, wiedzą o tym i korzystają z tego). Zaczyna się bardzo ciekawa rozgrywka, a kiedy wydaje się, że szachista zachował się jak naiwniak, a nie jak szachista – zaczyna się prawdziwy finał. Warto więc nie sugerować się spadkiem siły narracji w niektórych momentach, bo to naprawdę dobrze przemyślany element scenariusza. Warte polecenia.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz