piątek, 24 czerwca 2016

Hardcore Henry, reż. Ilya Naishuller

Hardcore Henry, reż. Ilya Naishuller

W małomiasteczkowych bibliotekach, wypożyczając książki można spotkać stada dzieciaków spędzających czas przy bibliotecznych komputerach i "grających w gry". Można sobie też stanąć i popatrzeć w monitor, na którym w trybie "first person shoter" ktoś dokonuje rzezi przeciwników. Dokładnie to samo zobaczyłem oglądając Hardcore Henry. Realizacja tej produkcji jest bardzo sprawna. Na plus wypadają nawiązania (mam nadzieję, że świadome...) do Lady in the Lake, w całym rozwiązaniu narracji i w paru "bliźniaczych" momentach.
Nie do wytrzymania natomiast jest skacząca kamera. Człowiek kręcący głową zatrzumuje wzrok w jednym punkcie, nie kręci oczami w lewo i prawo, kręci tylko głową. Punkt widzenia naszego bohatera jest taki, jakby miał gałki oczne przyklejone do czaszki. Jeśli kamera miała naśladować jego punkt widzenia, to po prostu jest błąd i to błąd denerwująco rażący. Powtarzam do znudzenia - wzrok ludzki kompensuje ruch, skacząca kamera nie ma nic wspólnego z tym, co widzi poruszający się człowiek.
Poza wszystkim - sporo niezłego poczucia humoru, makabra nie przeraża - bo przypomina gry komputerowe, nie prawdziwe życie, a kobiety naprawdę są piękne. Poza tym sama koncepcja jest w sumie świeża. Gdybym miał to gatunkowo uporządkować, to byłoby tak: komedia, akcja, S-F. Pomijając fakt, że od tego bujania obrazem chciało się rzygać po kwadransie, chyba trzeba wypośrodkować wrażenia. To niezły film. 

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz