piątek, 27 maja 2016

Bone Tomahawk, reż. S. Craig Zahler

Bone Tomahawk, reż. S. Craig Zahler

Nie jestem pewien, czy to na pewno horror. Jednak mniejsza o to. W komentarzach za dużo uwagi poświęca się przynależności gatunkowej, a za mało interpretacji. Widzę to na dwa sposoby:
Pierwszy jako starcie kultury wysoko cywilizowanej z prymitywną. Pokazuje nie tylko przewagę technologii, ale także ducha i etyki Zachodu nad nieokreśloną pulpą poniżej progu, który nazywamy kulturą (trzeba zauważyć, że prymitywne plemię nie posiada języka, nie ma też nazwy, jest „bez imienia”). Ważnym wątkiem byłoby tu traktowanie kobiet. U „troglodytów” są to wyłącznie worki rozpłodowe, mają ucięte ręce, wydłubane oczy i są w ciąży – leżą poza jaskinią, na zewnątrz domu. Zupełną odwrotnością jest potraktowanie kobiety przez poszukujących ją mieszkańców miasteczka. Ten kontrast ma oznaczać zapewne, że nawet w czasach najbardziej zacofanych nasza cywilizacja była jaskrawo sfeminizowana w porównaniu z prymitywnym patriarchatem. Poszukiwacze reprezentują różne cechy cywilizacji, do której należą, każda z tych postaci oznacza coś konkretnego, przywołuje jakiś archetyp. Nie chcę się zagłębiać w te reprezentacje, bo ostatnio za dużo się rozpisuję jak na bloga, ale odczyt tego klucza może dać sporo frajdy.
Druga możliwość interpretacji (niekoniecznie sprzeczna z pierwszą) to cała wyprawa jako penetracja pokładów własnej „dzikości” bohaterów. Każdy z nich po swojemu spotyka się ukrytą, tajemną stroną samego siebie, z warstwą prymitywu, która przetrwała nawet w najbardziej zaawansowanych kulturach Zachodu. W tym odczytaniu inicjatywa stoi po stronie białych – porwanych lub poszukujących porwanych. Byłoby to wyjście naprzeciw „obcego w każdym z nas”, przerażające spotkanie z zapomnianym kodem, przełamanie go i wybicie się ponad niego. Tu otwiera się chyba jeszcze więcej wątków, których tym bardziej nie chcę rozwijać.
Uważam, że film jest wart zapamiętania, choć chwilami może niezgrabny. Widać stosunkowo niski budżet w scenografiach i plenerach. Nawiązania do kina B nie zawsze sprawiają wrażenie nawiązań, czasem to autentyczne niedoróbki. Z drugiej strony świeży wkład do stylistyki westernu jest nie do przecenienia.
6/10
Jako dodatek - źródło, skąd wziąłem cytat o "obcym w każydm z nas". STRANGER IN US ALL
 
Edycja po jakimś czasie: po paru przemyśleniach i odniesieniach do różnych rzeczy, a także po śladach, jakie zostawił film w myślach podnoszę ocenę. Z całą świadomością pewnych słabości, jakie w nim znajduję.
 
7/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz