Ukryty w cieniu, reż. Gracjan Goring
Doskonałe, prawdziwe delikatesy. Miłośnicy konwencji szukają filmów klasy B w jakichś amerykańskich gniotach o rekinach i innych, które osiągnęły „klasę Z”, ale nie ma w nich
śladu klasy B. Nie mówię już o Tarantino, który klasę A
sprowadza do Z, nie przechodząc przez B, tak to się wszystko jakoś
splątało. A tu, proszę, pod nosem leży taka perełka krajowego wyrobu. Wyrób sensacyjnopodobny. Jak ktoś
szuka prawdziwego B, to ma tutaj całe półtorej godziny. Tyle, że
wielbiciele kina Z, czy też „najgorszych filmów świata”
poczują się być może rozczarowani, bo to nie są jaja z pogrzebu.
To jest pogrzeb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz