Strangerland, reż. Kim Farrant
Na gruncie filmowym – sprawa wydaje się prosta. Małe miasteczko,
poprawna rodzina, pozornie poprawne także relacje sąsiedzkie. Zbuntowane
i znudzone dzieci, które pewnego dnia znikają bez śladu. Okazuje się
też, że córka była znacznie dojrzalsza (tak, tak, chodzi o seks) niż
chcieliby rodzice. Intryga stała się tak wciągająca, że nie zauważyłem,
kiedy i jak to się stało. Potem jeszcze uświadomiłem sobie (z biegiem
fabuły), że to znakomita wariacja na temat Pikniku pod wiszącą skałą.
Pełno tu Freuda, film roi się od wielowarstwowej symboliki – od
zachowań do rekwizytów. „Box”, pustynia, burza piaskowa, szafa, tubylcy
ze swoimi legendami, szereg innych elementów. Każdy z nich miękko
poddaje się interpretacjom nie tylko psychoanalitycznym (fragment recenzji, pełny tekst na portalu CINERAMA)
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz