Colt 45, reż. Fabrice Du Welz
Powstało kilka filmów mających w tytule nazwę broni, choćby Magnum Force, Winchester 73 i... Colt 45, bo był też klasyczny western z Randolphem Scottem o takim tytule. Tytuł nakierowuje od razu na charakter fabuły i dzięki temu parę rozczarowań mamy z głowy.
Jest nieźle. Akcja
intensywna i wcale nieoczywista, sporo niegłupich nawiązań do
kanonu i to, z czego zaczyna być znane francuskie kino sensacyjne:
brutalny naturalizm, jednak bez zbędnego epatowania krwią. Jest,
owszem, chwilami i tragicznie, i makabrycznie, ale wszystko to ma
uzasadnienie, a może dokładniej – usprawiedliwienie narracyjne.
Co prawda bohaterowie płascy, bohaterem właściwie jest układ,
system, mafijne realia, a ludzie – to tylko trybiki. Brakło mi
jednak nieco lepszego kontaktu z postaciami. Tak czy inaczej, to
film, który ma charakter, nie małpuje Hollywoodu.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz