wtorek, 19 lipca 2016

David and Goliath (Dawid i Goliat), reż. Wallace Brothers

David and Goliath (Dawid i Goliat), reż. Wallace Brothers

Film dydaktyczny przeznaczony do oglądania na pogadankach w podrzędnych sektach i małomiasteczkowych parafiach opanowanych przez oszalałych proboszczów w wersji nazi. Absolutnie pozbawiony treści („treść” rozumiem słownikowo). Pseudofilozofujące cargo wyładowane komunałami i pustosłowiem, przemądrzałe, pozbawione nie tyle mądrości (kto oczekuje mądrości od takiego filmu?) ale choćby pozorów sensu. Aktorstwo jest złe, a właściwie w ogóle go nie ma.
Prorok Samuel jako mistrz w stylu Yody? Rekord świata.
Dałbym za tę szmirę jedynkę, gdyby nie ważna rzecz: ten propagandowy, agitacyjny gniot ma się nijak do Biblii. Jego celem jest nawracanie nawróconych (bo żaden nienawrócony na takie brednie sę nie złapie), tyle że nawróceni zwykle znają treść pierwszej księgi Samuela. I nagle film dydaktyczny z powodów artystycznych (w której to kategorii osiąga dno) staje się filmem heretyckim. Zgodność z treścią Biblii w tej fabule jest mniej więcej taka, jak zgodność psiej kupy w Budapeszcie z wybuchem Mt.Pelee. Takiego samobója nie da się wybaczyć. Proszę Państwa, oto pierwsze zero w punktacji na moim blogu. Zero.

0/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz