piątek, 26 lutego 2016

Sword of Vengeance (Miecz zemsty), reż. Jim Weddon

Sword of Vengeance (Miecz zemsty), reż. Jim Weddon

Zdjęcia są piękne, utrzymane w surowej kolorystyce i niesamowicie skomponowane pod względem oświetlenia. Doskonałe do przesady i absolutnie nowoczesne. Muzyka – pompatyczna i fatalnie „dosłowna”. Fabuła i dramaturgia konfliktów – żywcem zaczerpnięte z tureckich filmów akcji z lat 70. Klapa totalna, to będzie za dwadzieścia lat wyświetlane na festiwalach „najgorsze filmy świata”. Sceny walk przeładowane sadystyczną dosłownością i ciągnącymi się w nieskończoność wrzaskami okaleczanych ludzi. Do tego słabo zrobione. Aktorzy nie są wystarczająco przygotowani do tych scen, więc ratuje się je montażem ujęć poniżej sekundy. Zresztą aktorstwa nie ma w ogóle, nie ma też fabuły. Znowu przypomina się kino klasy B, podobnie jak w scenach „mrocznego” błądzenia po ponurych miejscach, kiedy film wlecze się niemiłosiernie. Przy czym realizm walk (a raczej jego brak) przekracza granice tolerancji, nawet jeśli jest to produkt skierowany do emo-dzieci. Jeśli ktoś jest złośliwy, będzie miał znakomitą zabawę, półtorej godziny śmiechu.
Jeden punkt za zdjęcia.

3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz