Inside Out (W głowie się nie mieści), reż. Pete Docter
To naprawdę dobry film, zresztą wyróżniony w niejednym rankingu. Jednak uważam, że z animacji w 2015 lepszy był Baranek Shaun, a niegorsze – Pudłaki.
Nie odmawiam przez to wartości Inside
Out,
po prostu na fali pochwał dla tego filmu zapomniano o dwóch co
najmniej tak samo dobrych (notki są też na blogu).
Sama
animacja jest niezwykle plastyczna i realistyczna (chwilami wygląda
niemal jak prawdziwe zdjęcia). A treść? W porządku, zastanowiło
mnie jednak przesłanie (jeśli można takim patetycznym słowem
odnieść się do obrazu). Oczywiście nie ma tu sensu pakować się
w spór o istotę człowieka z wątkami kartezjańskimi czy
freudowskimi, w skrócie jednak – Riley, bohaterka filmu, nie jest
podmiotem. Żaden z bohaterów ludzkich nie posiada woli i
świadomości. To tylko ciało, zwłoki, wykonujące bezwolnie
instrukcje wydawane przez instynkty, pamięć i odruchy warunkowe.
Można też zastanowić się, jak rozumieć wolę i osobowość, w
które wyposażono pięć emocji. Są one bardziej ludzkie od ludzi.
Jeśli przebrnąć przez warstwę czysto filmowych wzruszeń,
uczestniczenia w akcji, itd. – wymowa staje się zaskakująco
niejasna, krucha logicznie i podatna na krytykę
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz