piątek, 19 kwietnia 2019

BlacKkKlansman (Czarne bractwo), reż. Spike Lee

BlacKkKlansman (Czarne bractwo), reż. Spike Lee


Film przy bliższym przyjrzeniu się jest nie tylko o walce z białym rasizmem, ale także o rodzeniu się czarnego rasizmu. Jest jednak też o prześladowaniach Żydów w USA, co w latach 70. było zjawiskiem marginalnym. Niezupełnie też wynika z fabuły, jakim cudem Ron zrobił tak szybką i zamaszystą karierę w Klanie, jakoś tak to na skróty poszło. Postacie klanowców są narysowane tak, aby wyglądali na bandę półgłówków i słabo zagrane. Do tego jakieś dziwne triki kamerowe, nie wiadomo czemu służące.
Końcówka tego nieźle zapowiadającego się filmu nie pozostawia złudzeń – to dzieło zaangażowane, z tezą i celem. I jak w poezji – ten rodzaj zaangażowania może i jest potrzebny, tyle że psuje opowiadaną historię.
Acha, i proponowałbym twórcom odczepić się od Griffitha, a jeśli już się czepiać, to dodałbym, że Narodziny narodu nie wywołały amerykańskiego rasizmu, zresztą sam film także jest o czymś trochę innym niż tu mowa.

4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz