L'odyssée (Odyseja), reż. Jérôme Salle
Film
biograficzny, obejmuje najbardziej dramatyczny ale też i twórczy
fragment życia Jacquesa Cousteau i jego rodziny.
Zacząć
warto chyba od niesamowitych zdjęć podwodnych. Jest na czym
zawiesić oko, a oglądanie ryb i innych stworów przez dużą część
filmu wcale nie nuży. Myślę, że zarówno realizacja zdjęć, jak
i wykonywanie tych ról, wymagały doskonałych fachowców. Ze spraw
technicznych warto podkreślić także wspaniałe charakteryzacje.
Czas akcji to kilkadziesiąt lat.
Cousteau
nie był ani wybielany, ani skrytykowany. Świetnie zbudowana postać,
wiarygodna, ze słabościami, ale też nie tak trudna do zrozumienia,
pomimo wewnętrznych sprzeczności. To samo zresztą dotyczy innych
bohaterów – są ludzcy, nie papierowi.
Wszystko
to jednak wstęp do bardzo ciekawej opowieści o zmieniających się
czasach. Działalność Cousteau to końcówka czasów wielkiego
zdobywania świata. Podbój nauki, lądów, wód i kosmosu, budowa
wynalazków, utopie społeczne i techniczne, były wówczas obsesją
cywilizacji. Działalność bohatera wpisywała się idealnie w tę
myśl, był jednym z jej najbardziej charakterystycznych
przedstawicieli. Później coś pękło. Z jednej strony świat się
„odtotalizował”, z drugiej – zaczął się liczyć wyłącznie
pieniądz. Ta przemiana ukazana jest niezwykle wyraźnie. Myślę, że
jest to jedna z głównych osi filmu i że zostało to doskonale
przemyślane, łącznie ze skutkami epoki hippisów, jakie oddziałały n samego Cousteau.
Warte
polecenia i dające do myślenia kino.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz