American Assassin, reż. Michael Cuesta
Podczas projekcji szukałem po pierwsze
pomysłu na nowy typ bohatera kina szpiegowskiego. Coraz trudniej
odświeżać Bonda, nie udają się eksperymenty takie jak Atomic
Blondie, Bourne od początku
wbrew pozorom nie był bohaterem perspektywicznym, co potwierdzają
kolejne, coraz słabsze produkcje. Dlatego z dużymi nadziejami
poszedłem na przedpremierowy pokaz American Assassin.
Najogólniej
rzecz biorąc wrażenia są pozytywne. Warto szczególnie zwrócić
uwagę na dobrze pomyślane sceny kaskaderskie – bohater nie
dysponuje żadną supermocą, jest bardzo sprawny, ale „ludzki” i
sporo scen gra bez kaskadera (trudno dokładnie stwierdzić ile).
Trochę gorzej jest z jego aktorstwem. O'Brien może dobrze wypadać
grając zagubionego dzieciaka, ale postawiony przy Keatonie po prostu
gaśnie – wygląda jak dość bezbarwna postać wycięta z
młodzieżowej produkcji i wstawiona do całkowicie „dorosłego”
filmu. Chwilami poobijany, ale zawsze modnie ufryzowany na idola siedemnastolatków. Keaton natomiast jak zwykle wypadł znakomicie i nie piszę
tego bynajmniej z rozpędu po poprzednich rolach. Chodzi nie o to, jak zbudowane są postacie, tylko o to, jak zostały
zrealizowane.
Kamera
pracuje jak za dawniejszych czasów (nie trzęsie się), co biorę za
pozytyw. Efekty specjalne także wydały mi się bez zarzutu,
zwłaszcza dopracowana w szczegółach eksplozja bomby atomowej. Miło
też było przez moment zobaczyć akcję umieszczoną w Warszawie.
Problemem
obrazu jest to, że wszystko już było. Każda z postaci jest
zlepkiem szeregu innych postaci z szeregu wcześniejszych produkcji.
To samo dotyczy relacji między bohaterami i ich motywacji. Dalej:
każdy element rozwoju akcji także wiele razy już był. Schematyzm
rozwiązań fabularnych jest tu dość przygnębiający. Otrzymaliśmy
ostatecznie jakieś skrzyżowanie Bonda z Bournem, które ogląda się
wartko, ale bez zapominania o reszcie świata.
Z
plusów należy jeszcze policzyć nieoglądanie się na poprawność
polityczną, jednak zarówno typ zagrożenia, jak i typ „sojusznika”
są także bezpośrednio skalkowane z bondów, zwłaszcza z lat 70.
Czy
otrzymaliśmy jakieś odświeżenie kina szpiegowskiego? W żadnym
wypadku. Otrzymaliśmy jednak bardzo solidnie przygotowany film
akcji, sporo dobrego rzemiosła. Myślę, że jest to fair, o ile
tego właśnie będziemy się spodziewać.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz