Urge, reż. Aaron Kaufman
Dobre, znacznie lepsze niż obiegowa
opinia głosi. Chyba nie każdy połapał się, że to nie tylko
opowieść o ludziach, którzy się tłuką, tylko ciekawa próba
zobrazowania niektórych teorii religijnych i społecznych, a
właściwie styku tych dwóch sfer. Postawiono kilka pytań – może
nie odkrywczych, ale wartych przypomnienia. Chodzi o podstawowe
kwestie dobra i zła, o charakter natury ludzkiej, a nawet znalazła
się tu próba czegoś w rodzaju gnostyckiej zmiany ról Boga i
Szatana.
Gra Brosnana nie jest zła, po prostu
taką dostał rolę. Niektórych być może odrzucił charakter tej roli, bo gra kogoś, z kim trudno skojarzyć jego twarz. Z listy spraw, w których nie zgadzam się z
Filmwebem dochodzi jeszcze przynależność gatunkowa. To nie
thriller, tylko horror erotyczny. Obecność sił nadprzyrodzonych,
wątki fantastyczne (z pogranicza tripu i magii), jawne nawiązania
do „poetyki” zombie – to wszystko dość precyzyjnie lokuje
obraz. I chociaż, jak wspomniałem, nie jest to arcydzieło, a same
pytania może nie są pierwszej świeżości, to rzecz nie była
straconym czasem.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz