niedziela, 11 lutego 2018

L'amant double (Podwójny kochanek), reż. François Ozon

L'amant double (Podwójny kochanek), reż. François Ozon

Zaczyna się bardzo odważnie i zastanawiałem się, czy pierwsze ujęcie pokazujące waginę to na pewno dobry początek filmu. Jest to jednak ujęcie "ustanawiające" i prowadzące do śladów interpretacji całości. Powstał bowiem film o pewnej "podwójności" i to na kilku polach. O niespójności ciała z umysłem, bo fenomenie bliźniąt i w końcu - na poziomie symbolicznym - o konflikcie wewnętrznym, powodującym, że człowiek jest istotą podwójną i świat dookoła niego także. Stąd niezupełnie widać, który jest prawdziwy.
Mnóstwo luster z bardzo dokładnie wymazaną kamerą w postprodukcji podkreśla tezę o podwójności. Świetnie napisane dialogi do ujęć z psychoterapią. 
Dużo erotyki na pograniczu pornografii, jest to jednak integralna część fabuły, a nie "upiększacze estetyczne". Można zresztą odnieść wrażenie, że to jeden z tych filmów, gdzie aktorzy robią to na prawdę, bez symulacji. Trudno to stwierdzić, bo poza pierwszym, ordynarnym, jak wspomniałem ujęciem, nie ma filmowania genitaliów, ale po przejrzeniu kadrów wygląda na to, że to możliwe. A nawet jeśli nie, to robi to takie wrażenie. Trzeba mieć tę świadomość podchodząc do filmu. To nie jest porno. Ale zawiera wulgarne i perwersyjne sekwencje.
Aktorstwo bardzo dobre, zwłaszcza że i postacie są rozdwojone, choć pod koniec osobliwie się spajają.
Do tego wszystkiego koty. Także dwa i także z pewnością obciążone symbolicznie, choć nie do końca wiem jaką pełnią rolę.
Ostatecznie jednak powstało znakomite studium o komunikacji, zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej, a także o świadomości własnego ciała. Ma elementy dreszczowca, ale dobrze, po europejsku zrobione. Jeden z lepszych filmów 2018.

7/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz